Najprzedziwniejszy i rozestetyzowany. Kilka myśli o serialu Nowy papież

Uwaga, będą spojlery. Dużo spojlerów. Więc jeśli nie chcesz sobie zepsuć zabawy, wróć tutaj po obejrzeniu serialu!

Ten tekst nie będzie całościową recenzją. Na początku skupię się na postaciach kobiet, które dostają w Nowym trochę więcej czasu antenowego niż w Młodym papieżu. Jednak czy są lepiej traktowane? Tu bym polemizowała. Serial bardzo mi się podobał, więc w drugiej części skomentuję kilka rzeczy, za które szanuję twórców w opór.

Źródło: https://www.imdb.com/
Kobiety

Seksualizowane i apoteozowane, poniżane, ośmieszane, zawsze w cieniu, ale jednak w barokowych wariacjach (snach?) – wyzwolone.

Esther. Nawiązanie do Biblii i do Marii Magdaleny wyraźne, ale w rzeczywistości postać skrajnie naiwna i chyba najgorzej kończy, bo ona przecież chciała tylko ludzkiego ciepła i akceptacji – nie przekonało mnie, że zaangażowała się pod koniec w ten skrajny ruch z innych pobudek. Święta, czy kurwa, ze zacytuję serial? Jeśli chodzi o nią to dla mnie te określenia mogłyby być równorzędne. Tak samo irytująca w obu wydaniach.

Źródło: https://www.imdb.com/

Sophia. Z jakiegoś powodu od początku widziałam ją z lordem Brannoxem, czyli Janem Pawłem III – zastanawiałam się tylko JAK?! Nie miałam na to pomysłu, zaś Sorrentino pięknie to zawiązał i podsumował. Ktoś powie, że takie zakończenie, jakie dostali, to tani trik? W takim razie łapię się na tanie triki, doskonale. Z jednej strony symbolizowała kobietę wyzwoloną i w pewnym momencie była chyba jedyną kobiecą bohaterką, która miała coś swojego i niezależnego do powiedzenia. A jednak związek z Brannoxem został zasugerowany po raz pierwszy przez jej obrzydliwego męża, który mimochodem rzekł, że jest podobno „bardzo przystojnym mężczyzną”.

Źródło: imdb.com

Zakonnica. Wydawało się najpierw, że sobie nie poradzi, a potem okazało się, że jest typową badass. Podjudza do buntu, nagrywa księży i stawia się jak może. Jednak koniec końców dla sióstr zakonnych niewiele się zmienia, mimo jej najszczerszych starań. Czy coś więc wynika z tego wątku? Do mnie nie do końca trafił, rzekłabym, że było go za mało.

CzerwonaTak ją w myślach nazywałam. To ta dziewczyna w dresie z Piusem III, która koczowała pod miejscem, gdzie leżał młody papież i była liderką tworzącego się kultu. Powłóczystym i ciężkim spojrzeniem obrzucała w sumie wszystkich bez wyjątku, szepnęła coś na ucho papieżowi, co było jej popisowym ruchem, trochę uwiodła Esther (ale chyba nie do końca) i zrobiła to, co zrobiła, przez co jej koniec też nie był zbyt przyjemny. Jednak jestem skłonna sądzić, że Czerwona zniosła to o wiele lepiej niż Esther.

Matki niepełnosprawnych. Przedziwne postacie, jedne z dziwniejszych w tym serialu. O pierwszej wiemy mniej – tylko, że jest bogata i szuka kobiety, która zaspokajałaby jej niepełnosprawnego syna seksualnie. Płaci za to Esther przez jakiś czas duże pieniądze, dopóki nie okazuje się, że ta ostatnia zakochuje się w chłopcu, więc zaborcza matka ich rozdziela. Druga od czasu urodzenia syna odcięła się od świata, z którym sam jedenastolatek też nie ma kontaktu. Męczennica, Maryja – jest to wyraźnie zasugerowane pięknym przejściem ze sceny kąpania przez nią syna w Pietę. Sceny z nimi oglądałam z szeroko otwartymi z zadziwienia oczami. Obie bardzo odważne – jedna jest w stanie nawrzeszczeć na papieża (świętego? Jezusa?), żeby uzdrowił jej syna (NATYCHMIAST, PANIE PAPIEŻU, CZY TAM JEZUSIE, NIEWAŻNE, KIM JESTEŚ!), druga zaspokaja seksualnie niepełnosprawnego syna – to najdziwniejsze i najbardziej pokręcone przetworzenie Edypa i Jokasty, z jakim się spotkałam.


Mężczyźni i rzeczy

Czołówka. To uczucie pod koniec, kiedy wreszcie wjechała moja ulubiona (tak, mocno przetworzona, ale JUDE LAW IDZIE!) – bezcenne! Tak bardzo lubię czołówkę Młodego papieża, że gdy tęsknię za serialem, puszczam ją sobie i oglądam samą. Chyba zrobię to teraz.




Przemowy. Akurat tutaj Jan Paweł III w mojej opinii bije Piusa III na głowę. Jak sam mówi, jest bardzo dobrym aktorem jeśli trzeba i nawet jeśli jego wystąpienie zawiera jedno słowo – jest niezapomniane. Zastanawiało mnie tylko, co to za akcent, z którym mówi lord Brannox? Ma być Brytyjczykiem z krwi i kości, ale jego akcent jest naprawdę szalony – szczególnie podczas wystąpień, gdy waży każde słowo.

Odwiedziny. Sharon Stone była super, ale moim faworytem jest Marylin Manson, który, myląc Jana Pawła III z Piusem III, uświadomił temu pierwszemu, że jest bardzo maluczki, kruchy i jak dużo pracy go czeka. Wtedy chyba po raz pierwszy zrodziły się w nim wątpliwości.

Źródło: https://www.imdb.com/
Obrazy. Mam tu na myśli estetykę serialu, na którą jest położony wyraźny nacisk, i same obrazy oraz inne dzieła sztuki, którymi cały serial jest wręcz barokowo przesycony. Mamy przejścia od upozowanych scen do rzeźb (przede wszystkim Pieta), wspaniałe przejazdy kamery przez piękne wnętrza, wprowadzające ujęcia Watykanu z drona, które w połączeniu z nowoczesną muzyką nasuwają skojarzenia z serialami o amerykańskich nastolatkach oraz chyba moje ulubione sceny – gdy bohaterowie wpatrują się w jakiś obraz w ciszy, a my z nimi. I cisza się przedłuża.

Źródło: https://www.imdb.com/
Sam lord Brannox ale właśnie jako lord, nie jako papież – ten dziwny człowiek z pomalowanymi oczami, ubrany na fioletowo i leżący na szezlongu – definicja ekscentryczności! – rozprawiający o religii jako najlepszej narracji, a w międzyczasie odbierający telefon od Meghan Markle i doradzający jej w kwestii ubioru. I dający się powolutku odkryć, tak jak Lenny w Młodym papieżu.

Źródło: https://www.imdb.com/
Pius III, który chodzi w białych dresach i jest boski (chodzi mi tu o znaczenie: pochodzący od Boga, chociaż oczywiście jako wielbicielka urody Jude’a Law potwierdzam również znaczenie wspaniały), ale jednocześnie taki ludzki w wielu sprawach! Czasem wręcz tupie nogą jak mały chłopiec. Z tą różnicą, że on wie, iż jest postacią wyjątkową, że ma wielką władzę, jeśli by jej dobrze użył to mogłaby być wręcz nieograniczona. Jednak zdaje się negować samego siebie raz po raz. Często przyrównują go do Jezusa – faktycznie nasuwa się skojarzenie, że jest on taką trochę gorszą jego wersją (więcej człowieka w Bogu niż Boga w człowieku).

Voiello. Moja ulubiona postać – mam teorię, że to tak naprawdę serial o nim. Szary w pełnym tego słowa znaczeniu – najpierw wydawał się zły, a im dalej, tym bardziej scenarzyści go niuansują – z jednej strony trzęsie całym Watykanem, z drugiej pokornie idzie na emeryturę – wystarczyło poprosić! Sympatia do niego jest wyliczona i faluje jak sinusoida – już, już widz go lubi, współczuje mu, myśli sobie, że on jest taki nieszczęśliwy i zwalają wszystko na niego, a poza tym Napoli przegrywa… i wtedy nasz drogi kardynał robi coś szczególnie paskudnego i zasługującego na potępienie. Uwielbiam taką huśtawkę, dla takich postaci ogląda się seriale.

Źródło: https://www.imdb.com/
Taniec. Na końcu każdego odcinka ktoś tańczył. I bez względu na to, czy był to poważany kardynał, czy jakaś młoda dziewczyna, chcąca się przypodobać mężczyźnie, sprawiało mi to chyba najwięcej bezpośredniej i niczym nie zakłóconej radości w całym serialu. Było pomysłowe i estetyczne (oczywiście jak cały serial). Czy można przyrównać go do danse macabre? Może to zbyt naciągana teoria, ale odkąd wpadła mi do głowy, wciąż za mną chodzi. Podobnie jak chocholi taniec, do którego lubię przyrównywać dużo rzeczy. Chyba tylko ostatni taniec Sophie wymykałby się takiej kategoryzacji – dla mnie był on wyrażeniem niczym nieskrępowanej wolności.

10 komentarzy:

  1. Ciekawe, ale raczej nie obejrzę tego serialu, jakoś przesada dla mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za Twoją recenzję. Dzięki niej wiem, że nie chcę oglądać tego serialu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, no co ty! Polecam w stu procentach, największa apoteoza Kościoła, którą ostatnio widziałam, a Dwóch papieży też oglądałam :) No ale rozumiem, że nie każdemu podejdzie taka forma.

      Usuń
  3. Ostatnio kryminalne seriale mnie wciągnęły

    OdpowiedzUsuń
  4. UWIELBIAM! myślę, że jest to mój ulubiony seria (oba sezony), o ile w pierwszym nie wiedziałam jak się odnaleźć (no, ale wiadomo, zauroczył mnie Jude Law i muzyka), tak drugi łyknęłam na raz! MISTRZOSTWO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że momentami ma on w sobie coś takiego, co onieśmiela i przytłacza - ja miałam tak dla odmiany z drugim sezonem, nie byłam w stanie obejrzeć więcej niż dwa odcinki na raz, mimo że dla mnie był chyba nawet lepszy niż pierwszy (oczywiście prócz czołówki <3 ).

      Usuń
  5. Oglądałam i nie sądziłam, że aż tak mnie wciągnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Robiłam kilka podejść do tego serialu i niestety nie porwał mnie. Nie wiem dlaczego tak jest... Słyszałam tak wiele dobrych opinii na jego temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam ze trzy podejścia do pierwszego sezonu! Za pierwszym razem po drugim odcinku poszedł w odstawkę chyba na rok. Później dopiero jakoś tak siadł. Warto mu dać szansę, ale też nic na siłę, jeśli nie siada :)

      Usuń