Perfekcyjna pani domu... tylko że dziewiętnastowieczna

Gospodyni Litewska, czyli nauka utrzymywania porządnie domu i zaopatrzenia go we wszystkie przyprawy, zapasy kuchenne, apteczkowe i gospodarskie, tudzież hodowania i utrzymywania bydła, ptastwa i innych żywiołów, według sposobów wypróbowanych i najdoświadczeńszych, a razem najtańszych i najprostszych. Tak, to jest pełny tytuł książki!
 
Anna Ciundziewicka Gospodyni Litewska



Jak można się łatwo domyślić, dziś trochę dziewiętnastowiecznych ciekawostek, a mianowicie niezwykła książka o prowadzeniu domu. Autorką jest Anna Ciundziewicka (z domu Prószyńska), która żyła w latach 1803-1850. Otrzymała staranne wychowanie: najpierw w domu, później na pensji. Wyszła za mąż w roku 1826 i była wzorową żoną i matką – przez resztę życia zajmowała się domem, mężem, dziećmi, poddanymi chłopami… Zgromadziła przy tym materiał, który pozwolił jej w 1848 roku wydać obszerny poradnik.

Był on wznawiany w latach 1851, 1856, 1858, 1862 i 1873 i redagowany przez Wincentę Zawadzką (z domu Żółkowską), córkę drukarza, u którego książka była drukowana. W niektórych miejscach Zawadzka figuruje nawet jako współautorka.

Natknęłam się na tę pozycję na Wikiźródłach, szukając przykładów do Etymologicznej polewki o słuchu – zacytowałam tam fragment o zapaleniu gardzieli u świń (zausznicy), co może być jakoś związane z naszą współczesną świnką (jednak za to poręczę dopiero jak kiedyś zgłębię temat). Można ją też znaleźć na Polonie.

Książka jest skarbnicą wiedzy o tym, jak robić przetwory (suszyć, kisić, zaprawiać), jak dbać o zwierzęta, jak utrzymywać porządek w oborze, jak farbować tkaniny, ale też na przykład jak hartować loki lub z czego zrobić dobry materac. Wybrałam na początek kilka przykładów, które mi się szczególnie spodobały. Uwierzcie, że to jest zaledwie nikły ułamek dobroci, które tam znajdziecie! Żeby został zachowany specyficzny klimat, postarałam się o wtrącanie cytatów kursywą. Jednocześnie podjęłam próbę takiego przekazania znalezionych rzeczy, żeby mimo cytatów były zrozumiałe. Zaczynamy!
 
Anna Ciundziewicka zdjęcie

Materace wygodne, a tanie

Autorka stanowczo wybiera użycie plew, wspomina jeszcze o końskim włosiu lub pilści (teraz: pilśni, czyli taki gęsty materiał z wełny lub z króliczej/zajęczej sierści). Po wypełnieniu materaca plewami wystarczy go tylko codziennie równać i jest o wiele bardziej elastyczny i wygodny. Jeśli zaś się za bardzo ubije, wystarczy dołożyć nowych plew i jest jak nowy, według autorki może służyć nawet kilka lat.

Mole zagnieżdżone w materacach wygubiać

Aby pozbyć się moli z materaca, należy najpierw je spruć, potem wysuszyć na słońcu, wytrzepać, i w końcu wygotować w wodzie z solą i piołunem. Potem znowu wysuszyć na słońcu. Żeby od początku odstraszać mole, należy robić wsypy z gęstego płótna, najpierw wymytego w słonym odwarze z piołunu, potem natartego woskiem i przejechanego żelazkiem – mole nie lubią ani piołunu, ani soli.

Pomada na usta

Potrzeba jedną część białego wosku, trzy części świeżej oliwy, dziesiątą część radix alcanae officinalis (korzenia alkany? Niestety tylko tyle mi się udało wywnioskować za pomocą internetu). Wszystkie te składniki trzeba zasmażyć na żarze, mieszając, po czym dodać kroplę jakiegoś olejku (autorka poleca różany) i przecedzić przez stare płótno do foremek. Jeśli usta są bardzo „poszczepane” (czyli popękane), pani domu zaleca zamianę oliwy na olej blokotowy – trzy części.

Potnienie rąk i pod pachami jak wstrzymać

Przede wszystkim nie należy siłą wstrzymywać potów, bo mogą spowodować pogorszenie się zdrowia. Trzeba się jednak oczywiście myć codziennie: najlepiej wodą pół na pół z octem, spirytusem albo wodą kolońską. To podobno wzmacnia skórę i „ściska” ją. Dobrze jest też nacierać pachy proszkiem z krochmalu. Skoro już jesteśmy przy krochmalu…

Krochmal pszenny

Pszenicę należy dobrze przemyć i moczyć w wodzie z rzeki póki nie zmiękczéje zupełnie, i roztarta w sok mleczny nie zacznie się przemieniać, co ledwo po kilku dniach nastąpi. Potem tę pszenicę trzeba mocno rozetrzeć, włożywszy ją do czystego, grubego worka. Można to robić też nogami, tylko że cały ten mleczny sok, który stamtąd wypływa, trzeba cedzić i zlewać do naczynia. Na ten worek nalewa się po trochę wody i uciera się dalej, dopóki woda nie będzie całkiem czysta i klarowna. Ziarno zaś ma być całkowicie roztarte. Woda ma się ustać przez 24 godziny, wtedy cały krochmal osiądzie na dnie. Trzeba wtedy odlać to, co klarowne i nalać na krochmal nowej wody, dobrze wymieszać i zostawić na kolejne 24 godziny – i robić tak znowu do czasu, kiedy woda będzie całkiem czysta. Później wyciąga się resztki wilgoci płótnem i suszy mąkę w cieniu (bo od słońca zżółknie).

Tort jabłeczny

To jest prawdziwy jabłecznik na bogato! Winne jabłka należy upiec i przetrzeć przez sito, na szklankę takiej masy wziąć szklankę cukru i cztery białka i to rozcierać tak długo, żeby się massa jak pianka pulchną zrobiła. Taką piankę zlewa się do form papierowych i piecze w bardzo letnim piecu, po wyjęciu z którego kraje w jakie chcąc kawały, i stawia znowu w lekkim duchu na godzin kilka, żeby całkiem uschły, ale się zbytecznie nie podrumieniły.

Syropy, czyli soki cukrowe

Autorka podaje paryzki sposób. Owoce (nie przeleżałe i nie rozmokłe) należy rozgnieść i ponaciskać łyżką, potem zlać do grubego worka, który trzeba mocno zawiązać i trzymać nad naczyniem, do którego będzie ociekał sok. Worek związuje się coraz niżej i niżej, aż spłynie cały sok. Później trzeba to odstawić na 24 godziny, wtedy męty się od niego oddzielą i osiądą na dół i można zlać z wierzchu czysty, klarowny sok. Należy go przelać do rądelka mosiężnego z pokrywą (a w niedostatku jego, do zwyczajnego miedzianego jak najlepiéj pobielanego), nie zajmować go więcéj jak połowę, i dodać na każdy funt soku, półtora funta cukru drobno tłuczonego, mieszać go póty aż się rozejdzie w syropie. Potem gotować na mocnym ogniu, ale pilnować, żeby nie wybiegł, w końcu zdjąć pokrywkę, przetrzeć ją z wilgoci i odczekać trochę, żeby syrop odparował, zszumować (czyli zdjąć szumowiny) i ponownie zagotować. W sumie gotuje się go trzy razy, potem trzeba oczywiście znowu zszumować, a autorka chwali, że smażony tym sposobem bez wody, zachowa cały swój zapach, kolor tez będzie miał piękny, czerwony a nie żółtawy, jak bywają te, co się gotują długo, aż do wyparowania wody. Przy dobrym przechowywaniu taki sok może leżeć kilka lat.

Zaprawianie wódki

Oczywiście nie obyłoby się bez alkoholu! Wódkę zaprawia się olejkami rozpuszczonymi w małej ilości spirytusu (musi być to wszystko mocno wymieszane; gdyby od razu wlać do większej ilości alkoholu, olejek nie zmiesza się, tylko będzie pływał po wierzchu). Później destyluje się wódkę na worek wełniany, na którym to worku osiada część olejku, ale autorka nadmienia, że to w sumie dobrze, bo zapach jest przeto nieco słabszy ale przyjemniejszy, mniéj olejkiem trącący.

Drugi sposób to zaprawianie aromatami – na przykład skórkami pomarańczowymi lub cytrynowymi, które trzeba skrawać z jak najświeższych owoców i od razu pakować do spirytusu. Równie dobrze są jednak suszone, jeśli ktoś nie ma świeżych. Trzeba tylko uważać, żeby sam wierzch żółty zrzynać, bo spodnia […] biała plewa nie tylko nie ma żadnego smaku i zapachu, ale owszem kwasem i tęchliną zarażając wódkę, mąci ją i klarowności pozbawia.


Źródła

8 komentarzy:

  1. A ludziom teraz ciężko ze zmywarki naczynia wyjąć! :D

    Fantastyczny wpis. Przepis na tort jabłeczny pierwsza klasa. A nie jakieś tam cuda z termoobiegiem. To musi być wspaniała lektura. No i godna podziwu pani domu - przy tylu sprawach jeszcze znalazła czas, żeby pisać poradniki. Wspaniała sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam przeglądać na chybił trafił - można znaleźć więcej pereł :D Tylko trzeba trochę jednak brnąć przez ten stary język. Natomiast o jabłeczniku nawet myślałam, żeby może kiedyś taki zrobić - krem z mascarpone na wierzch i można wcinać! Tylko trzeba by rozkminić, co to znaczy „bardzo letni piec”, a to mnie chyba przerasta xD

      Usuń
    2. O tym samym pomyslalam😉 tzn o wypróbowaniu przepisu 😉

      Usuń
  2. Jak ja lubię czytać takie książki. Uwielbiam tak pisane książki kucharskie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. zaprawianie wodki najciekawsze;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Apropo potów, to zastanawiam się jak można je na siłę powstrzymywać 😂
    A druga ciekawa sprawa to mycie wodą ze spirytusem. Podejrzewam że mogło to wysuszać mocno skórę, ale bardziej mnie zastanawia czy po myciu okolic intymnych nie dochodziło do efektów upojenia 😂 ciekawa książka! Podejrzewam że czytając ją można sobie wyobrazić tamte czasy dyzo lepiej niż czytając jakiekolwiek opisy w literaturze pięknej 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG w ogóle nie pomyślałam o upojeniu! Ale faktycznie mogło się to całkiem nieźle wchłaniać xD Kurczę, przypomniałaś mi o tym wpisie i teraz mam chęć znowu poczytać to dziwne książysko i coś od nowa skompilować <3

      Usuń